w zeszłym roku kupiłem Fieste ST182, polski salon, stan idealny, niecałe 60k nalotu. Niby wszystko super, auto faktycznie jest bezobsługowe i nie mam większych zastrzeżeń, ale...
Chodził mi po głowie Meg III RS, przejechałem się jednym trochę, ale generalnie nie znam dobrze tego auta, poza tym, że bardzo mi się podoba.
Nie wiem czy był/jest tu użytkownik takiej Fiesty, ale na pewno sporo Meg III RS. Jeśli zdecydowałbym się na przesiadkę z czym się muszę liczyć?
Chodzi mi o korzyści - prowadzenie, skręcanie, hamowanie, ogólnie wszystko w kontekście nieco szybszej, ale drogowej jazdy.
Jak to wygląda jeżeli chodzi o koszty, będzie przepaść w utrzymaniu? Jakieś drogie rzeczy na które zwrócić uwagę?
Co mnie jeszcze zastanawia - mam blisko i sporo kilometrów robię po krętych, wąskich drogach. Jeśli znacie Bieszczady to wiecie o czym mówię. Drogi są puste, kręte i niekoniecznie dużo mocy jest potrzebne.
Prawie 5 lat miałem Clio Sporta PH2 i w tym warunkach sprawdzał się perfekcyjnie. Naprawdę chciało się wsiąść i poupalać po tych ścieżkach. Pytanie czy Meg RS nie będzie za toporny, za ciężki, za mocny.
Urzekło mnie to auto, tylko że nie szukam samochodu na autostrady/ekspresówki, na tor też się nim nie wybieram. Jazda po mieście, czasem trasy do 100 km no i właśnie te Bieszczadzkie ścieżki
Zmiana na Meg RS to dobry pomysł czy sobie odpuścić? Ja też uwielbiam Renault Sport, ale obiektywizm poproszę
Pozdrawiam!
